Lek przeciwko samotności

to tytuł artykułu, który przeczytałam dzisiaj na swojej skrzynce mailowej.
Chciałabym się tu więc podzielić swoimi przemyśleniami.
Pierwsza rzecz, której się z niego dowiedziałam, dotyczyła hormonu, który odpowiada za zmniejszenie odczucia samotności – pregnelololu., a mianowicie chodziło tu o podanie ochotnikom pigułki z tym hormonów.
Zarówno mnie, jak i wielu innym przydałaby się taka pigułka :D.
Ale, jak słusznie zauważa dalej autor artykułu, nie jest to wcale takie proste i wymienia mechanizmy, które powodują, że dana osoba czuje się samotna w społeczeństwie.
Są to m.in. przewlekłe i ciężkie choroby, niedowartościowanie, chęć przypodobania się innym.
Zaznacza, że osoby samotne odczuwają swoją samotność paradoksalnie wtedy, kiedy przebywają w towarzystwie, z czym jak najbardziej się zgadzam.
Jest coś takiego, jak lęk przed tłumem, jak niedowartościowanie, że inni są lepsi ode mnie, bo są towarzyscy, a ja nie, u mnie wchodziła zawsze też dezorientacja w dużej grupie ludzi (patrz – choroby przewlekłe, traumy).
Człowiek obserwuje wtedy innych ludzi, szuka kontaktu z nimi za wszelką cenę i jego zachowania stają się nienaturalne z powodu napięcia, że muszę się tak a tak zachować, żeby mnie lubili.
To męczy.
I jeszcze człowiek przejmuje się, że jest obserwowany, a tak naprawdę inni mają cię głęboko w D., ale odbiór robi swoje :D. Ale ja doszłam do tego niedawno.
Im bardziej nienaturalnie człowiek się zachowuje, tym bardziej wtedy ludzie, podświadomie, odsuwają się od niego, bo odbierają go za mruka, za osobę niedostępną, niepragnącą z nimi kontaktu, nie wiedzą, jak się mają zachować, bo taka osoba zachowuje się, jak zombie – nie wyraża emocji albo wyraża je nieadekwatnie do sytuacji – ukrywa swoje prawdziwe oblicze. Jest aktorem, ale marnym :(.
Ludzie boją się też takich osób, bo nie wiedzą, jak mają zareagować, a taka osoba im nie ułatwia, bo jest zamknięta w sobie, bo nie potrafi wyrażać uczuć, czy swoich potrzeb.
Społeczeństwo też wywiera presję, że masz nie wyrażać uczuć, a zaczyna się od wychowania np. słowa "nie płacz,, nic się nie stało" w sytuacji, gdy dziecko się uderzy, nie są do końca dobre dla tego dziecka, bo dla niego jest to pewnego rodzaju trauma – mikrotrauma. Jeżeli rodzic daje mu taki komunikat, to jest to informacja dla jego podświadomości, że jest słabe, że jest beksą i potem może takie dziecko bać się wyrażania uczuć, bo to przecież oznaka słabości.
I wiele jeszcze w tym temacie mogłabym mówić, ale generalnie chodzi o to, aby otoczenie było bardziej empatyczne, ale też druga strona nie powinna się tak przejmować uwagami innych, co nie jest łatwe dla niektórych ludzi.
Uważam też, że lepszy jest 1 zaufany przyjaciel niż wielu, ale fałszywych.
Myślę też i obserwuję te sytuacje w naszym środowisku, bo tu właśnie wchodzi w grę niepełnosprawność i często ludzie nie wiedzą, jak się do takiej osoby zachować, a to rodzi kompleksy u co poniekrtórych.
dDodatkowo my, jako niewidomi mamy tą trudność, że nie widzimy mimiki, czy gestów ludzi, z którymi się stykamy i nie wiemy, czy taki "ludź" od nas ucieka, czy nie chce kontaktu, czy nie słyszy po prostu, że się do niego mówi. I człowiek głupieje, przynajmniej ja tak mam.
Teraz wiem, że nie można tak się tym przejmować, choć to są przykre postawy i trzeba znaleźć sobie jakąś odskocznię od tego wszystkiego.
A jakie wy macie doświadczenia?
Zachęcam do komentowania.
Poniżej wklejam ten artykuł:

Lek przeciwko samotności
Szanowny Czytelniku,
tu Jean-Marc Dupuis.
Samotność jest problemem bardziej złożonym, niż się wydaje
Naukowcy z Brain Dynamics Laboratory na Uniwersytecie w Chicago zaprosili ochotników do badań nad pigułką przeciwko… samotności.
Chodzi o pigułkę zawierającą pregnenolon, hormon wytwarzany przez nasze nadnercza (gruczoły zlokalizowane powyżej nerek).
Ponieważ pregnenolon może zmniejszać strach i odruchy obronne, mógłby osobom doświadczającym samotności pomóc otwierać się na innych.
Samotność stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia: zwiększa ryzyko zachorowania i śmierci bardziej niż otyłość, papierosy lub alkohol.
Jak pregnenolon może pomagać wyjść z samotności?
Naukowcy wstrzyknęli pregnenolon myszom i odkryli, że u tych myszy zmniejszyły się nadmierne reakcje strachu.
Samotność wzmacnia odruchy obronne. Zwiększa strach przed byciem zaatakowanym i zranionym przez innych. Osoby odczuwające samotność stają się bardziej wyczulone na sygnały, które w ich interpretacji świadczą o wrogości. Koncentrują się na swoich negatywnych wrażeniach i trudniej im prawidłowo interpretować postawy i zachowania innych ludzi.
To duży problem, ponieważ utrudnia poznawanie ludzi i budowanie zdrowych, życzliwych relacji.
Zmniejszenie reakcji strachu może zwiększać ich szanse na wyjście z samotności.
Bardzo powszechny problem o poważnych konsekwencjach zdrowotnych
Uczestników wspomnianego badania wybrano na podstawie odpowiedzi na następujące pytania:
• Czy zdarza Ci się, że nie masz się do kogo zwrócić?
• Czy zdarza Ci się mieć wrażenie, że Twoje relacje są powierzchowne i wymuszone?
• Czy zdarza Ci się, że czujesz się samotny, opuszczony i nic Cię z nikim nie wiąże?
Do badania potrzebne były osoby, które na wszystkie te pytania odpowiedziały: „Tak, cały czas”.
I niestety nie było trudności ze znalezieniem takich osób.
Liczba ludzi, którzy twierdzą, że nie mają z kim porozmawiać, wzrosła w Stanach Zjednoczonych od 1985 roku trzykrotnie.
W Anglii 60% ludzi deklaruje, że ich najważniejszym i głównym kontaktem z żywą istotą jest kontakt ze swoim zwierzęciem domowym.
Również we Francji samotność stała się plagą. Dotyczy szczególnie osób zmagających się z chorobą lub innym przewlekłym problemem zdrowotnym: 32% takich osób odczuwa samotność [1].
 „Samotność sprawia, że ​​osoba staje się drażliwa, przygnębiona i skupiona na sobie. Istnieje związek między samotnością a wzrostem ryzyka przedwczesnej śmierci o 26%” – tak wynika z badania opublikowanego w 2018 roku w „The Lancet” [2].
Mamy zatem do czynienia z prawdziwym problemem zdrowia publicznego.
Leki przeciwko samotności, nawet naturalne, nie są prawdziwym rozwiązaniem problemu
Szczerze mówiąc, nie jestem przekonany, aby ten problem można było rozwiązać za pomocą leku, nawet jeśli miałby to być naturalny hormon (pregnenolon).
Ponieważ samotność jest problemem głębokim, który obejmuje wiele czynników:
• sposób życia w naszym społeczeństwie: anonimowość w dużych miastach, zmniejszenie liczby dzieci w rodzinach, rozwody, zwolnienia z pracy, częste przeprowadzki, rozwój Internetu, który kontakty międzyludzkie zastępuje wpatrywaniem się w ekran;
• charakter i zachowanie ludzi.
Jeśli chodzi o punkt pierwszy, niewiele można zrobić. Takie mamy czasy.
Za to jeśli chodzi o drugi punkt, dużo można na ten temat mówić i dużo zrobić.
Osoby, które cierpią z powodu samotności, w towarzystwie cierpią… jeszcze bardziej!
Zacznijmy od czegoś, co wydaje się paradoksalne. Otóż osoby, które cierpią z powodu samotności, w towarzystwie innych ludzi także czują się samotne.
Ich poczucie izolacji nawet się nasila w trakcie spotkania towarzyskiego, wieczoru z przyjaciółmi, a nawet spotkania w gronie rodzinnym.
One nie postrzegają ludzi wokół siebie jako ludzi, z którymi mogłyby zbudować lub pogłębić relację, jako ludzi interesujących, którzy chętnie by je poznali, ani jako potencjalnych przyjaciół.
Wręcz przeciwnie. Cierpią, ponieważ postrzegają innych jako zagrożenie i jako żywy dowód na to, że one nie nadają się do życia w społeczeństwie:
„Wszyscy ci ludzie wokół, oni mnie nie potrzebują… O nic mnie nie pytają… Nie interesują się mną… Oni na mnie nie patrzą … Nawet mnie nie zauważają… To dowodzi, że jestem skazany na to, aby do końca życia być samotnym, niezrozumianym i odrzuconym”.
Aby uniknąć konfrontacji ze swoim strachem przed odrzuceniem i przed samotnością, wolą skulić się w sobie, a nawet uciec.
„Interesują się mną tylko dlatego, żeby sprawić mi przyjemność”
Jeśli przypadkiem ktoś do takiej osoby podejdzie, aby porozmawiać, osoba odczuwająca samotność będzie miała bolesne poczucie, że ten ktoś się nią zainteresował tylko dlatego, „aby sprawić jej przyjemność”, a tak naprawdę po prostu „z litości”.
Sama siebie uważa za ciężar, za „kulę u nogi”. Dlatego uzna, że ten ktoś się pomylił i zaszło jakieś nieporozumienie.
Dlatego będzie w takiej rozmowie nieśmiała i zmieszana. Nie będzie w stanie odpowiadać na pytania, ani inicjować rozmowy, ponieważ będzie się bała, że komuś przeszkadza i zabiera czas. A także z obawy, aby nie powiedziała czegoś głupiego, co pokaże czarno na białym, że ona tu nie pasuje.
Skoro ta osoba tak reaguje, rozmówca z dużym prawdopodobieństwem się zniechęci i odwróci. Tym samym utwierdzając ją w jej poczuciu odrzucenia.
To się nazywa „samospełniającą się przepowiednią”. Najpierw przewidujesz, że coś się stanie, a potem to się staje… ponieważ sam to przewidziałeś i tym sposobem stworzyłeś u siebie określone nastawienie i zachowanie.
Poczucie bycia wyśmiewanym, krytykowanym, atakowanym
Osoby cierpiące z powodu samotności mają większą skłonność do tego, aby interpretować spojrzenia i uśmiechy jako drwiące, wyniosłe i wrogie.
Psychologowie nazywają to zjawisko „projekcją”.
Prowadzimy wewnętrzny dialog, tak jakbyśmy byli dwiema osobami jednocześnie: jedna osądza, druga jest osądzana. Jeśli nieustannie masz w sobie głos, który cię oczernia i krytykuje, znacznie łatwiej sobie wyobrazić, że tak właśnie robią inni ludzie. „Projektujesz” na nich myśli, które masz na swój temat.
Jeśli osoba czuje się wyśmiewana, krytykowana lub atakowana, reaguje ucieczką lub wrogością.
Jest to zatem znowu przypadek „samospełniającej się przepowiedni”: osoba odczuwająca samotność znów będzie sama, ponieważ błędnie zinterpretuje zachowanie innych ludzi i uzna, że są do niej wrogo nastawieni.
Sekret osób, które wszędzie zjednują sobie przyjaciół
Jak to się dzieje, że niektórzy ludzie, niezależnie od miejsca i okoliczności, szybko zapoznają się ze wszystkimi i potrafią sprawić, że inni ich doceniają?
Są to ludzie, którzy mają odwagę spojrzeć na swoje zranienia. Odważnie i życzliwie. Zdają sobie sprawę, że nie są doskonali i akceptują to. Akceptują śmianie się z ich niedoskonałości i to, że inni te niedoskonałości również widzą.
Nie boją się, że ktoś odkryje ich słabości, ponieważ wiedzą, że te słabości są widoczne. Akceptują je.  Dlatego swoją uwagę mogą skierować na innych. Mogą swobodniej korzystać ze swojego mózgu, aby obserwować innych, rozumieć ich i próbować dać im to, czego potrzebują. Na przykład uśmiechnąć się do nich, powiedzieć coś miłego, wykonać jakiś życzliwy gest.
Podnieść przedmiot, który właśnie komuś upadł. Powiedzieć komuś, że zapomniał czegoś zabrać. Ustąpić komuś miejsca i jednocześnie szczerze się uśmiechnąć, powiedzieć kilka słów świadczących o życzliwości wobec danej osoby. I tak dalej.
Przykładowo, jeśli przechodzi przez parking i widzi, że jakaś kobieta ma trudności z zaparkowaniem samochodu, nie udaje, że tego nie dostrzega, ani tego nie krytykuje. Zatrzymuje się, szeroko uśmiecha się do kierowcy i ustawia się obok samochodu tak, aby gestami rąk pomóc zaparkować. Kiedy manewr będzie zakończony, cieszy się i szczerze docenia: „Dobra robota, udało się Pani zaparkować na tak wąskim miejscu, a to wcale nie jest łatwe!”
Kobieta kierująca samochodem jest zachwycona. Czuje się doceniona i odczuwa szczerą wdzięczność nie tylko za pomoc natury praktycznej, ale także za wyczucie delikatnej sytuacji. Jest także wdzięczna za to, że ta osoba ją doceniła i uwolniła od poczucia niższości, jakie sytuacja mogła potencjalnie wywołać.
Następnie ta osoba robi zakupy w supermarkecie. Klientka stojąca przed nią w kolejce do kasy zapomniała karty kredytowej i cała kolejka przez to jest zablokowana. Nie wpada w złość i nie podkręca napięcia, ale mówi: „To musi być dla Pani trudne. Kilka dni temu zdarzyła mi się taka sama sytuacja, dlatego naprawdę to rozumiem. Wszyscy wtedy patrzyli na mnie krzywo i czułem się okropnie zażenowany! Proszę się nie martwić, pomogę Pani przełożyć wszystkie rzeczy z powrotem do koszyka, aby pani kasjerka i osoby z kolejki nie musiały się niecierpliwić.”
I tak dalej.
Sekret tkwi w empatii, czyli umiejętności zrozumienia, że ​​inni mogą mieć trudności i mogą cierpieć, nawet jeśli tego nie widać i nawet jeśli my sami w ogóle nie bylibyśmy zażenowani na ich miejscu.
Jeśli rozpoznajemy z czym zmaga się drugi człowiek i dajemy mu dokładnie to, czego potrzebuje, ludzkie serca się odblokowują, twarze rozjaśniają, a na ustach pojawia się uśmiech.
Działając w taki sposób, zupełnie naturalnie trafiamy na ludzi, którzy cieszą się, że spotkali nas na swojej drodze i którzy będą chcieli odwzajemnić uprzejmość, zainteresują się nami. I być może z takich spotkań mogą się nawiązywać przyjaźnie.
Nawyk, który warto wypracować
Jeśli wyrobimy w sobie nawyk zwracania uwagi na ludzi wokół nas, dostrzegania ludzi potrzebujących pomocy lub takich, którzy mogą potrzebować pomocy, oraz spontanicznego oferowania swojej pomocy bez nalegania, ale z radością i życzliwością, odradza się w nas nawyk interakcji z innymi ludźmi.
Oczywiście wiąże się to z pewnym „know-how”.
Mówimy o inteligencji emocjonalnej i inteligencji społecznej. Nawyk bycia w relacjach z innymi ludźmi można wypracować, aby umieć zachowywać się w sposób normalny, czyli nie robić za dużo, ani za mało.
Warto szukać okazji, aby się tego uczyć. I jednocześnie zaakceptować, że czasami coś „zawalimy”, zwłaszcza na początku. Oznacza to na przykład, że początkowo możemy usłyszeć nieprzyjemne uwagi, spotkać się z obojętnością lub trafić na osoby mało towarzyskie.
Trzeba zaakceptować początkowe „potknięcia”, aby się na nich uczyć
Nadmierny strach przed porażką jest bardzo problematyczny, ponieważ uniemożliwia uczenie się, trenowanie, a tym samym robienie postępów.
To tak, jakby żongler chciał żonglować piłeczkami, ale nie chce zaryzykować, że choćby jedna piłeczka spadnie na ziemię. Jedyne, co w tej sytuacji pozwala sobie robić, to mocno trzymać wszystkie piłeczki w dłoniach, co oznacza jednocześnie rezygnację z nauki żonglowania.
Dlatego powiedziałem, że osoby sympatyczne i towarzyskie to osoby, które zaczęły od spojrzenia na siebie wraz ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami i od uznania siebie takimi, jakimi są. W jakimś aspekcie słabymi, niedoskonałymi, a pod niektórymi względami nawet śmiesznymi. Ale posiadającymi również takie cechy, które postanowiły rozwinąć i korzystać z nich dla dobra innych ludzi, a tym samym do budowania dobrych relacji.
Zdrowia życzę,
Jean Marc Dupuis
PS Niewiarygodne – te proste produkty leczą niemal KAŻDĄ chorobę
Zapewne spotkałeś się z pojęciem superfoods? Mówimy o jedzeniu, które jest w stanie wyleczyć niemal każdą chorobę!
To dobry moment, by się nim zainteresować, a  najwyższy czas pożegnać się z produktami wysoko przetworzonymi, z konserwantami, nafaszerowanym chemią mięsem. 
Dość już sztucznie wzbogaconych produktów, których nazwy nikt nie zna i nie potrafi poprawnie wymówić! Zbyt długo wielkie korporacje zatruwają nas żywnością, która nie pokrywa nawet zapotrzebowania na witaminy i składniki odżywcze!
Wszystko to niech stanie się przeszłością, ponieważ zdrowe produkty spożywcze, o których chcę Ci opowiedzieć, są łatwo dostępne i są jedynym prawdziwym lekarstwem!
Zapraszam Cię dzisiaj, aby odkryć prawdziwą moc prostych produktów, takich jak karczochy, jagody, owoce dzikiej róży – to prawdziwe pożywienie.  
Ale uważaj! Nie każde proste produkty są naprawdę świetne! Istnieją wilki w owczej skórze i dobrze jest je znać!
Dlatego chcę Cię teraz zaprosić do nowego przewodnika , który odkryje przed Tobą tajemnice produktów, które leczą niemal każą chorobę. To miesięcznik Jedz na Zdrowie. Dzięki niemu odkryjesz niesamowitą moc ukrytą w jedzeniu, która jest na wyciągnięcie ręki!
Jedz na Zdrowie to wartościowe źródło wiedzy i inspiracji dla osób, które chcą odżywiać się naprawdę zdrowo, aby zminimalizować ryzyko niedoborów żywieniowych, a przez nie zapadnięcia na choroby przewlekłe. Znajdziesz w nim również przepisy na pyszne potrawy spowalniające proces starzenia. A także ostrzeżenia przed produktami, które nie wyjdą Ci na zdrowie.
Zapraszam do zapoznania się z Twoim nowym przewodnikiem po pożywieniu, które leczy. Aby teraz zaprenumerować nowy miesięcznik „Jedz na Zdrowie”, wystarczy wejść na tę stronę, aby zamówić.
Uwaga: Jeśli zdążysz to zrobić TERAZ, wykorzystasz aż 45% rabatu na prenumeratę oraz otrzymasz w prezencie najnowszy raport specjalny „20 dodatków do żywności, których powinieneś unikać”. Sprawdź teraz

[1] https://www.lefigaro.fr/actualite-france/2019/01/23/01016-20190123ARTFIG00112-journee-de-la-solitude-un-fleau-mal-connu.php
[2] https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(18)30142-9/fulltext
Bezpłatny newsletter elektroniczny Poczty Zdrowia jest polskojęzycznym wydaniem francuskiego newslettera Santé, Nature, Innovation. Dostarcza on najnowszych i w pełni wiarygodnych (potwierdzonych wieloma badaniami naukowymi przeprowadzanymi na całym świecie) informacji o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Wszelkie wskazania i zalecenia są dodatkowo zweryfikowane przez polskich lekarzy, abyś miał pewność, że możesz je stosować także w naszym kraju.

Informacje zawarte w newsletterze Poczty Zdrowia są opublikowane w celu informacyjnym i nie mogą być traktowane jako indywidualne porady lecznicze. Zalecamy, aby przed rozpoczęciem jakiejkolwiek kuracji skonsultować się z lekarzem lub terapeutą. Wydawca nie ma intencji wchodzenia ze swoimi Czytelnikami w relację lekarz – pacjent. Wydawca nie odpowiada za niezawodność, skuteczność ani za poprawne korzystanie z informacji zawartych w newsletterze, ani za problemy zdrowotne, które mogą wystąpić na skutek omawianych terapii.

W każdym momencie możesz zrezygnować z subskrypcji newslettera Poczty Zdrowia – Wypisz mnie
Newsletter Poczta Zdrowia jest publikowany przez Direct Media Sp. z o.o., ul. Sienkiewicza 81/3, lok. 200, 15-003 Białystok, Polska,
o kapitale zakładowym w wysokości 10 000 zł, zarejestrowaną przez Sąd Rejonowy w Białymstoku, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, pod nr KRS 0000445450. Aby się z nami skontaktować, proszę pisać na adres: kontakt@pocztazdrowia.pl.

3 komentarze

  1. Na szczęście ona nigdy nie rzucała się na podłogę i nie robiła kosmicznych akcji, najczęściej plakała z mniejszym lub większym natężeniem, a to dało się łatwo ignorować, ale gdy wychodziłyśmy ze sklepu, starałam się ją uspokoić, ale nie na zasadzie "nie płacz" itd. Mówiłam jej, że rozumiem, iż jest zła i smutna, ale sklep to nie jest najlepsze miejsce na takie zachowanie.

  2. To nie dotyczy tylko płaczu. Spora grupa rodziców nie pozwala dziecku przeżywać negatywnych emocji, np. odmowa kolejnej zabawki itd. Jeśli tylko dziecko zaczyna okazywać niezadowolenie, to od razu zaczyna się "przestań się tak zachowywać, uspokój się" albo co najgorsze: "zaraz dostaniesz w dupę i na tym się skończy".
    Ja pozwalam Zuzannie na wyrzucenie z siebie frustracji, a później o tym rozmawiamy, staram się nazywać jej emocje, pytam czy było jej smutno, czy była zła itd. I to działa, naprawdę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink