Dziś śniło mi się, że mieliśmy iść z rodziną do restauracji.
Nie wiedzieć, czemu przed wyjściem zażyczyłam sobie jajecznicę i ją zjadłam. Była to naprawdę wielgachna góra jajecznicy – taki kopiasty talerz +pomidory.
Po tym, jak zjadłam swój posiłek, poszliśmy tam – ja, mój brat, babcia, mama i Sławek. Pojawiła się też reszta mojej rodziny – ciocia z wujkiem (siostra mojej mamy) i Agnieszka – jej córka, a moja kuzynka.
Na tym obiedzie byli również moi znajomi z eltena i z reala również (violinistka, skrzypenka i – Kaja, która na eltenie chyba jest Agnieszką, ale jej jeszcze nie dodałam :D).
Okazało się, że znajdował się tam fortepian, a ja miałam coś zagrać.
Była to sonata C-dur Mozarta, ale nie pamiętam, jakie to było kv. i, który numer. Faktem jest, że grała ją właśnie Kaja,, jak jechała na konkurs do Lublina.
Zdenerwowałam się, bo jej nie pamiętałam, a tu wszyscy czekają i, co najgorsze – wszyscy znajomi.
Zagrałam I część tej sonaty, ale jakoś tak nierówno i w ogóle źle mi się grało.
Potem coś miałam zaśpiewać i z tym poszło mi już dobrze, ale nie pamiętam, jaka to była piosenka.
I potem jadłam ten obiad i jakieś ciastka i pamiętam, że było to smaczne i w ogóle, że było mnóstwo jedzenia.
Potem się obudziłam.`
Naprawdę ma, ale wszyscy mówią na nią Kaja i ja też, a znamy się od baaardzo dawna :D.
Wydaje mi się, że Agnieszka naprawdę ma na imię Agnieszka.