Sen o szkole muzycznej i profesorze od kształcenia słuchu

Dziś śniło mi się, że byłam w szkole muzycznej u mnie w Płocku.
Miały się tam odbyć jakieś warsztaty, czy występ uczniów.
Najpierw siedziałam sobie na korytarzu przed salą koncertową tej szkoły (tu pragnę wyjaśbić, że w szkole muzycznej znajduje się sala koncertowa, gdzie odbywają się koncerty zarówno iczniów tej szkoły, jak i naszej płockiej orkiestry symfonicznej).
Siedziałam więc sobie na tym korytarzu i spotykałam znajomych nauczycieli – panią Izę, która uczyła mnie przez rok śpiewu prywatnie 10 lat temu, wspominaną tu przeze mnie panią Lidię. Wszyscy uczestniczyli w przygotowaniach do koncertu.
Widziałam też pana profesora, który wykładał tam harmonię i kształcenie słuchu – jak chodziłam do szkoły średniej do Łodzi, chodziłam również do niego na kształcenie w Płocku. Potem, jak kończyłam dalej szkołę muzyczną w trybie eksternistycznym, przygotowywał mnie do egzaminu z harmonii.
Bardzo mile go wspominam, bo to jest bardzo śmieszny człowiek i nazywał siebie "pedagogiem". Jak ktoś coś źle odpowiedział z kształcenia, to mówił, – "Ty nie zdasz", a, jak dobrze – "Chwilowo zdałaś/eś".
Wracając do mojego snu, to nagle z tej sali przeniosłam się do klasy tegoż "pedagoga" i miałam chyba z nim lekcje indywidualne.
W pewnym momencie on mówi mi, że robią jakąś operację na oczy z zastosowaniem komórek macierzystych.
Powiedziałam, że się jej nie poddam, bo komórki mogą się nie przyjąć albo stać się nowotworowe i, że jeszcze nie wiadomo, co oni dodają do tego preparatu z komórkami i, że może mi to zrobić więcej szkody niż pożytku.
Powiedziałam też mu, że są inne ,etody, takie, które pozwolą organizmowi wytworzyć te komórki.
Powiedział, że jak najbardziej się ze mną zgadza i na moim miejscu też by tego nie zrobił i, że mam racje, mówiąc o regeneracji organizmu.
Dalej nie wiem, co było.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink