Witam ponownie.
Już wiecie, o czym chcę napisać?…
Bo, oczywiście długo nie urzędowałam na eltenie.
No, może wchodziłam tylko po to, żeby porozmawiać z lalarem, ewentualnie z kmicicem, czy johnsonem.
A tak – jak pisałam, nie było mi po drodze.
Zajęłam się po prostu bardziej sobą.
Może nie wiecie tego, ale ja jestem raczej osobą introwertyczną.
No, może z wyjątkiem takich dni, kiedy naprawdę ciągnie mnie do ludzi.
Ale to musi być tak, że muszę mieć wielką potrzebę poznawania nowych osób w danej chwili, tak, żeby coś zmienić i, żeby się odchamić.
A teraz spróbuję pokrótce wam opisać, czym się zajmowałam.
Otóż, jak może wiecie, a, jak nie wiecie, to wam przypomnę, że od połowy października mam wymarzonego i wyproszonego asystenta.
I tutaj właśnie się trochę zatrzymam.
Otóż były marne szanse, żebym korzystała z usługi asystenta osób niepełnosprawnych, bo, kiedy dzwoniłam do MOPS-u wszystkiego się dowiedzieć, program był praktycznie zamknięty.
Zostałam jednak wpisana na listę rezerwowych i nieli do mnie zadzwonić, jak zwolni się jakieś miejsce.
I stało się – w połowie września zadzwonili, że zwolniło się po kimś miejsce.
Wczoraj dowiedziałam się od Izy (tak ma na imię moja asystentka), że to było miejsce po jakiejś zmarłej osobie.
Po wypełnieniu mnóstwa papierologii, od połowy października, miałam już korzystać w pełni z usługi asystenta.
O Izie zrobię oczywiście oddzielny wpis.
Tutaj powiem tylko tyle, że jestem bardzo zadowolona, mimo, że mam przyznane po 2 h. – od poniedziałku do piątku.
Ale, jak się nie ma, co się lubi…
Od czegoś trZeba zacząć, prawda?…:D
W dodatku dużo zajmowałam się domem, uczyłam się też nowych rzeczy, nie tylko gotowania, ale ćwiczyłam się również w wykonywaniu innych prac domowych.
Te wszystkie zajęcia pochłaniały mnie bez reszty.
Poza tym udało mi się zrobić samodzielnie szampon bez użycia chemii, ale o tym znowu zrobię oddzielny wpis.
Muszę się też pochwalić, że obecnie ważę 43 kg., a to już jest coś.:D
Jest to również zasługa większej ilości ruchu na świeżym powietrzu, bo z Izą praktycznie codziennie wychodzimy na spacery.
I nietylko tego – chodzę też do osteopaty i na refleksoterapię stóp.
I to wszystko razem, daje efekty.
Z najnowszych wiadomości, chcę jeszcze powiedzieć, że 16 grudnia mama ze Sławkiem ibiorą ślub kościelny, na którym śpiewam "Ave Maria".
Chcę zaśpiewać tym razem nie, jak zwykle – Schuberta, bo ono mi się znudziło, ale Bacha/Gounoda, ale niestety nie jestem pewna, czy mam nuty – wszystkie, które posiadam, są w czarnodruku.
Dziś przychodzi do mnie p. Lidia, to zobaczymy, czy są.
W ostateczności – będzie Schubert albo p. Lidia znajdzie nuty u kogoś.
i to na razie tyle moich wynurzeń blogowych.
Do zobaczenia!:D
Dobra waga, nie ma co przesadzać.
A to już w ogóle byłoby świetnie. Ale mi w Centrum Zdrowia Dziecka powiedzieli, że 45 to takie minimum.
Powinnaś kochana z 50 ważyć, jak nie więcej. 🙂
A ile masz wzrostu, jeśli mogę wiedzieć, bo ja mam 160 cm i powinnam warzyć 45, więc, kochana, nie masz mi co zazdrościć.
ale ci zazdroszczę tej wagi.