O tym, co robiłam ostatnio

Witam serdecznie!
Wróciłam z Krynicy we wtorek, ale sprawy układały się tak, że nie mogłam nawet napisać, bo zawsze wychodziło tak, że czymś się zajęłam i brakło czasu na uzupełnienie bloga.
najpierw więc zacznę od tego, co robiłam przez ten czas po przyjeździe.
Otóż tak w dużym skrócie, bo to mi mnóstwo czasu wszystko pochłonęło – gadałam sobie z chatem GPT na różne tematy, rozkminiałam q-braille’a – myślałam, że to były wydane pieniądze, ale jednak nie, tylko muszę się do niego przyzwyczaić, bo to nie braillesense. Musiałam kupić czytnik kart SD, żeby przegrać sobie książki i afirmacje, z którymi pracuje i podane przez chata GPT. Musiałam też zgrać sobie instrukcję do q-braille’a – zrobili tak głupio, że, owszem, wysłali w brajlu instrukcję, ale w wersji skróconej – budowa urządzenia, jakie przyciski i obsługa notatnika, a nie byłoo tam informacji na temat, jak sparować go z telefonem/komputerem itd. Instrukcję musiałam sobie znaleźć w internecie. Dali też płytę, tylko nie wiem, co na niej jest, czy sterowniki, czy instrukcja w pełni, bo na moim laptopie nie ma napędu Cd. Pytałam się też o laptopa, ile kosztuje w sklepie, bo ten stary za chwilę będzie nie do użytku – klawiatura się rozwala i za chwilę będzie brak wsparcia dla windows10. Poza tym to taki dziadowski laptop – dysk 256 gb. 8 gb. RAM-u, 4-rdzeniowy procesor i 4 wątki, więc nawet aktualizacji do jedenastki nie zrobię. A komputer ma 6 lat. Jeśli chcę na poważnie pracować z dźwiękiem, to muszę mieć superszybki laptop – 1 dysk SSD 1 tera, conajmniej 10 rdzeniowy procesor, conajmniej 16 gb. RAM, a w sklepie ponad 5 tysięcy to by kosztowało i yto jest na zamówienie, a więc podjęłam decyzję, że z internetu biorę. Jak będzie zły, to oddam. Wtedy się nie znałam, więc mogli mi wcisnąć cokolwiek. Zresztą on był bardzo tani – ponad 100 zł. i na raty wzięty.
A ja mam potrzeby!
Poza tym grałam dużo, ogarniałam platformę Arona i to wszystko pochłaniało mnóstwo czasu.
Ale granie idzie mi wreszcie tak, jak od zawsze sobie tego życzyłam i mam nadzieję, że niedługo coś tu zaprezentuję.
A teraz przejdźmy do samego wyjazdu.
Otóż vyło super – pogoda była całkiem niezła, mieszkaliśmy w takim wielkim apartamentowcu, jtóry nie bardzo mi się podobał, a prysznic, który był w pokoju, a raczej w apartamencie, był po prostu dla mnie nie do ogarnięcia – mama mi wodę odkręcała, i ona sobie keciała, a ja ledwie się mogłam rozgrzać i, jak tylko kabinę otwierałam, to doznawałam szoku termicznego. I gardło na tym cierpiało, niestety.
Ale poza tym było naprawdę asuper – dużo się chodzio, odwiedziła nas rodzina z Gdańska z psem, znajomi mamy.
Tam też spróbowałam kawę latte z pistacjami i białą czekoladą – niedobra, ale wypiłam. Nie wiedziałam, jak się za to zabrać. I latte zwykłą też zresztą odfajkowałam.
I tak oto spędziłam wyjazd nad morze – od piątku 11 lipca do wtorku 15 lipca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink