Czuję, że wszystko się zmienia i, że te zmiany są nieuchronne.
A najgorszą rzeczą jest to, że chyba moi bliscy się zmienili, że stali się dla mnie obcy…
Czuję, że jestem u siebie, żyję z nimi, ale nasze relacje nieco się ochłodziły.
Może tylko ja to czuję?…
Nie wiem tego…
Jest mi smutno z powodu tej zmiany, bo czuję się obco we własnym domu…
Czuję się po prostu – dziwnie…
Brak mi poczucia bezpieczeństwa…
Nie rozumiem sytuacji i nie wiem, co będzie dalej.
Chciałabym bliskości, ale nie wiem, czy potrafię się do kogoś zbliżyć tak naprawdę.
Chcę miłości i sama też czuję, że jestem gotowa na to, żeby dać ją od samej siebie…
Jednocześnie jednak czuję pustkę…
Co mnie czeka w niedalekiej przyszłości?…
Jaka ona będzie?…
Czy potrafię przyjąć dobrą zmianę?…
Czy potrafię się na nią otworzyć?…
Najstraszniejsza jest właśnie ta niewiadoma…
Ale trzeba iść dalej i nie zatrzymywać się.
Wtedy dojdzie się do jakiegoś celu.
Wtedy – zwycięstwo…
I dziękuję za wsparcie!:D
Mam na szczęście już kilka takich osób, ale zdajesZ sobie sprawę, że potrzeba czasu, żeby sobie poukładać itd.
Paulinka, powodzenia. Trzymam kciuki, żeby było lepiej, krok po kroku. Wiem, że z psychologami bywa różnie, ale może spróbuj raz jeszcze za jakiś czas, a jeśli nie, to właśnie dobrze, gdybyś miała zaprzyjaźnioną osobę, przed którą możesz się swobodnie wygadać.
A wiesz, ile bierze taka pani, do której ja bym miała zaufanie?… Niestety – 150 zł. za godzinę.
A, uwierz mi, że ciężko znaleźć dobrego psychologa.
Miałam z nimi niestety złe doświadczenia, oczywiście, poza wyżej wspomnianą.
A nieraz bywa tak, że prawdziwy przyjaciel jest właśnie takim psychologiem, a bywa też tak, że jest zdecydowanie lepszy.
Ale w dzisiejszych czasach trudno o takiego.
Na razie postanowiłam przelewać swoje emocje na tego bloga, bo u mnie problem polega na tym, że tłumiłam emocje, bo to nie wypada itd.
A, niestety – tego robić nie można.
może warto porozmawiać z jakimś psychologiem.
Ja ci pomogę na tyle ile mogę.