O tym, co robiłam przez niespełna tydzień

I znowu moje obietnice spełzły na niczym.
Miałam uzupełniać swojego bloga, ale ciągle nie było mi z nim po drodze.
Dziś jednak napiszę, co robiłam przez ten czas, kiedy nie pisałam – oczywiście tak mniej więcej.:D
Zacznę od poniedziałku…
Otóż tego dnia byłam z mamą i z babcią w cukierni "fit cake", o której tutaj wspominałam.
Wypad był bardzo miły – zjadłam oczywiście ciastko, którym było "oreo" bezglutenowe. Nie miało ono jednak za wiele wspólnego ze zwykłym "oreo" – no, może poza kremem w środku.
Reszta ciastka była biszkoptem na mące kokosowej i może czymś jeszcze, a na wierzchu była jakaś galaretka o kremowym smaku, a przecież w torciku "oreo" nie ma chyba galaretki i biszkoptu.:D
Muszę też powiedzieć, że mają tam dobrą kawę (wypiłam cappucino z mlekiem migdałowym).
Muszę dodać, że ostatnio nauczyłam się pić gorzką kawę, a wcześniej nie potrafiłam, bo raz, że mi nie smakowała, a poza tym – źle się po niej czułam. Teraz natomiast się to zmieniło…
Mimo, że dawali tam bardzo duże ciastka, to ja jeszcze dojadłam krem z ciasta cytrynowego, które zamówiła babcia.
Po zjedzeniu ciastek, poszłyśmy jeszcze na starówkę posiedzieć na słońcu.
Pozostałe dni weekendu majowego spędziłam na rozmowach z lalarem, na dokształcaniu się w dziedzinie duchowości i medycyny naturalnej, jak również w dużej mierze na graniu w muda i są tego efekty, bo zaczęłam szybciej pisać, a niby taka głupia gierka.:D
Ostatniego dnia weekendu majowego poszłyśmy z babcią na spacer, ale za chłodno się ubrałyśmy i, następnego dnia odchorowałam – cały dzień spałam, bo ja tak mam, że, jak przemarznę, to potem mimo, że niekoniecznie muszę się czuć przeziębiona, to jednak następnego dnia potrafię odsypiać, a nieraZ rozciąga się to na więcej czasu.
W piątek grałam dużo w muda i zrobiłam również potrzebne mi zakupy.
Tego dnia dostałam super wiadomość – zadzwoniła do mnie Iza – moja asystentka i od 15 maja znowu się spotykamy i okazało się też, że mam więcej godzin (aż 48 w tym miesiącu).
Wcześniej natomiast miałam z nią po 2 h. – od poniedziałku do piątku (czasami odrabiałyśmy też soboty), a to było dla mnie często za mało, bo nie wszystko mogłam załatwić.
Cieszę się też z innego powodu – będę znowu mogła uczyć się samodzielnego chodzenia i ćwiczyć chodzenie z laską…
I będę miała czas, żeby sobie pójść np. na starówkę, a Iza myśli, że ja tych 3 godzin nie zaplanuję.:D
Dziś natomiast troxchę sprzątałam i oglądałam transmisję z koronacji króla Karola, a potem znowu zasnęłam i obudziłam się o 19.
I tak oto spędziłam ostatnie 6 dni.

4 komentarze

  1. Aaa, to jest taka gra tekstowa, gdzie walczysz z różnymi postaciami i wykonujesz różne inne zadania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink