Dzisiaj śniło mi się, że pojechałam na festiwal do Ciechocinka.
Na festiwalu były też dwie Ukrainki – matka z córką.
Ta dziewczynka była w klasie maturalnej, natomiast ja miałam tyle lat, co realnie.
W tym śnie było pokazane, jak matka tej ukraińskiej dziewczynki rozmawiała z moją babcią na temat swojej córki – że ona jest w klasie maturalnej, że ma same piątki na świadectwie, że w ogóle jest taka utalentowana i się świetnie uczy.
Ja na to powiedziałam do tej dziewczynki, że też mam same piątki.
Potem było pokazane, że mieliśmy jechać jakimś autobusem w miejsce, gdzie wreszcie mieliśmy dowiedzieć się całej prawdy o wojnie na Ukrainiei o tym, co się dzieje w kraju i mieliśmy tam spotkać się z Aaronem-jasnowidzem.
Ucieszyłam się, że nie będę musiała płacić żadnych pieniędzy za spotkanie z Aaronem.
Kiedy wszyscy szliśmy do miejsca przeznaczenia, ustawiłam się w parę z dziewczynką z Ukrainy, a babcia i jej mama szły za nami.
Rozmawiałyśmy sobie o różnych sprawach. W pewnym momencie zaczęłam śpiewać piosenkę Anny German "Nadzieja", a ona do mnie dołączyła.
Śpiewałyśmy ją tak długo, aż dotarłyśmy do autobusu.
Wsiadłyśmy do niego i zaczęłyśmy jechać.
Z przerażeniem stwierdziłam, że to nie autobus, ale kolejka linowa, którą jechaliśmy na górę.
Zastanawiałam się, czy, czy nie spadniemy i, jak potem zjedziemy na dół.
Dowiedziałam się podczas jazdy, że to miała być taka atrakcja dla przyjezdnych.
I na tym skończył się mój sen.
Szkoda, że nie widziałaś się z Aronem Jasnowidzem.
Meega dziwne.