Ja to też mam taki paraliż zimowy najlepiej to bym wtedy się położył i żeby mi wszyscy dali spokój. Za to wiosną i latem to mogę normalnie imprezować nawet ile wlezie hehe.
Ja wolę jesień i zimę.
W zasadzie to każdą porę roku za coś lubię, ale jednak to te dwie są dla mnie najlepsze. I jeszcze wiosna za to, ze wszystko się do życia budzi.
Widzę, że znakomita większość ma tak, jak ja. Miejny jednak nadzieję, że albo będzie, jak w tamtym roku, że do października ciepło, albo chociaż cały wrzesień będzie ciepły.
Ogólnie to sama świadomość faktu jesieni dobija mam nieodparte wrażenie. Ja mam tak np., że w lato i wiosnę wszystko mi się chcę na takim powerze i nawet za dużo snu nie trzeba, a z chwilą nadejścia jesieni, zwłaszcza tej smutnej szarej i deszczowej i zimy to już w ogóle normalnie ze mnie wszystko schodzi jak powietrze z pękniętego balonika. Jak dla mnie powinny być tylko dwie pory roku. Wiosna i lato. Wtedy jest pięknie i chce się żyć. Ptaki śpiewają, jest piękna pogoda i w ogóle bomba… Więc doskonale Cię Paulino rozumiem.
Smutek i nostalgia niestety przybierają na sile. W lato człowiek ma zawsze więcej energii, a niestety z wrześniem wszystko się zmienia. Doskonale wiem co czujesz. Mam tak samo niestety.
Mi też jest przykro, bo mam jakiś niedosyt tego lata, a może i dobrze, bo będzie mniej upalnie?
Ogólnie to dużo po różnych lekarzach jeździłam i tak mi jakoś żal, że lato się kończy, chociaż wrzesień też czasem bywa ładny i ciepły.
A ja tam trochę się cieszę, bo dziecię moje najdroższe wróci do szkoły, a trochę nie, bo znowu śniadania trzeba będzie szykować, a ponieważ panna ma dość wybredny gust, to ciężko to widzę.
Ja to też mam taki paraliż zimowy najlepiej to bym wtedy się położył i żeby mi wszyscy dali spokój. Za to wiosną i latem to mogę normalnie imprezować nawet ile wlezie hehe.
Ja wolę jesień i zimę.
W zasadzie to każdą porę roku za coś lubię, ale jednak to te dwie są dla mnie najlepsze. I jeszcze wiosna za to, ze wszystko się do życia budzi.
Widzę, że znakomita większość ma tak, jak ja. Miejny jednak nadzieję, że albo będzie, jak w tamtym roku, że do października ciepło, albo chociaż cały wrzesień będzie ciepły.
Ogólnie to sama świadomość faktu jesieni dobija mam nieodparte wrażenie. Ja mam tak np., że w lato i wiosnę wszystko mi się chcę na takim powerze i nawet za dużo snu nie trzeba, a z chwilą nadejścia jesieni, zwłaszcza tej smutnej szarej i deszczowej i zimy to już w ogóle normalnie ze mnie wszystko schodzi jak powietrze z pękniętego balonika. Jak dla mnie powinny być tylko dwie pory roku. Wiosna i lato. Wtedy jest pięknie i chce się żyć. Ptaki śpiewają, jest piękna pogoda i w ogóle bomba… Więc doskonale Cię Paulino rozumiem.
Ostatnie 2-3 lata do samego listopada było ciepło, więc nie ma co na zapas się dołować.
ja się ciesze upałów nie będzie.
Smutek i nostalgia niestety przybierają na sile. W lato człowiek ma zawsze więcej energii, a niestety z wrześniem wszystko się zmienia. Doskonale wiem co czujesz. Mam tak samo niestety.
Mi też jest przykro, bo mam jakiś niedosyt tego lata, a może i dobrze, bo będzie mniej upalnie?
Ogólnie to dużo po różnych lekarzach jeździłam i tak mi jakoś żal, że lato się kończy, chociaż wrzesień też czasem bywa ładny i ciepły.
A ja tam trochę się cieszę, bo dziecię moje najdroższe wróci do szkoły, a trochę nie, bo znowu śniadania trzeba będzie szykować, a ponieważ panna ma dość wybredny gust, to ciężko to widzę.