Najpierw śniło mi się, że byłam w klasztorze i czytałam dzienniczek św. siostry Faustyny. Jednak różniło się to od zwykłego czytania, bo postaci z dzienniczka były żywe i ja z nimi rozmawiałam. To samo się tyczyło zdarzeń. Natrafiłam na fragment, gdzie siostra Faustyna została zapłodniona przez kogoś i oczekiwała dziecka. Zastanawiałam się, w jaki sposób mogła być zapłodniona, skoro była zakonnicą?… Sprawa wyjaśniła się nieco później. Widziałam, jak św. siostra Faustyna rozmawiała o tym dziecku z przełożoną, mówiła, że się tego wstydzi. Potem okazało się, że była zapłodniona przez psa. Zdziwiłam się bardzo, że jest ona zoofilką i zastanawiałam się, jak będzie wyglądało jej dziecko. Potem znalazłam się u siebie w domu. Właśnie z niego wychodziłam i na klatce schodowej spotkałam swojego zmarłego ojca, ale we śnie wydawało mi się, że on żyje. Zdziwiłam się, że on przyszedł, bo przecież mama nie chce mieć z nim nic wspólnego. Ucieszyłam się ze spotkania z ojcem. Dał mi on jakąś kurtkę zimową, a ja mu powiedziałam, że jest mi winien jakieś pieniądze, które zgubiłam. Potem śniło mi się, że jechałam z bratem samochodem. Byłam kierowcą, ale nie mogłam sobie poradzić ze zmianą biegów. W końcu brat powiedział mi, że jest tam również funkcja automatycznej skrzyni biegów i, że będzie min łatwiej prowadzić. Posłuchałam go, co pozwoliło mi bardziej opanować jazdę, bo wcześniej nie mogłam zatrzymać samochodu i nie mogłam też jechać w takim tempie, jak chciałam. Potem obudziłam się.
Tym razem sny są bez interpretacji, ponieważ te wpisy są straaasznie długie. Postanowiłam więc, że będę część wpisów robić po staremu, a część wrzucać z interpretacją chata GPT.
Niesamowite.