Napiszę o tym tak w dużym skrócie, bo, szczerze mówiąc, nie chce mi się pisać, ale jednocześnie chciałabym jednak popełnić ten wpis, żeby upamiętnić to przyjemne poniekąd wydarzenie, żeby był gdzieś ślad, że oto Paulina Biernat była jednak w grocie solnej.:D
Poszłam tam z Izą w piątek.
Umówiłyśmy się wcześniej, że pójdziemy tam na pieszo , bo okazało się, że moja mama i Sławek jadą na wesele syna pani Lidii.
Tak więc Iza przyszła o 1dwónastej i dotarłyśmy tam tak mniej więcej przed wpół do drugą.
Na miejscu
Okazało się, wbrew temu, co nam w poniedziałek mówiono, że nie musimy dzwonić, żeby si ę wcześniej umawiać, że jednak trzeba, ale na szczęście udało się skorzystać.
Pobyt tam trwał godzinę, podczas której doskonale się zrelaksowałam.
Powiem, że, jak tam weszłam, to od razu zachciało mi się spać.
Podczas pobytu tam czułam przyjemne ciepło w całym ciele.
Począttkowo, chyba przez 15 min., może dłużej, gadałam z Izą, ale mi się nie chciało, ale mnie zagadywała.:D
Po tym czasie weszła jakaś grupa osób – dwie panie i trójka dzieci – chłopiec i dwie dziewczynki.
Iza rozłożyła mnie i sobie leżaki, na których siedziałyśmy (wcześniej ani ona, ani ja nie wiedziałyśmy, że da się je rozkładać), ale Iza zobaczyła, że jedna z tych pań to robi).
Tak więc pozostałą ilość czasu spędziłam na całkowitej kontemplacji odgłosów otoczenia, oczywiście na tyle, na ile pozwalały bawiące się tam dzieci.
Tak więc pobyt w grocie solnej uważam za udany.
Z powrotem również wracałam pieszo.
Tak więc, opróczy pobytu w grocie, miałam również porządny spacer – zrobiłam łącznie chyba 6 km.
Byłam i w grocie solnej i w tężni.
W naszej grocie też są leżaki.
Ja też byłam niedawno w grocie solnej w Limanowej.
Było cuuuudooooownieeeeee!
Oj smaka mi narobiłaś na tą grotę, może w poniedziałek się przejdę z Izą.
Dobre określenie.:D
Zdrowa dawka wdupiemania i tumiwisizmu w pewnych sprawach jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Dokładnie tak.
Cieszę się, Arturze, że poprawiłam Ci humor. Mnie też denerwuje to, co się aktualnie wyprawia np. taki pan Donald, no, ale trzeba żyć dalej i nie słuchać tych głupot w telewizji. Dzisiej mamy takie czasy, że powinniśmy, stety, czy niestety, szukać szczęścia w swoim wnętrzu. Jest to niełatwe zadanie, ale wykonalne. Jakby człowiek się tym wszystkim przejmował, toby rzeczywiście musiał coś sobie zrobić albo by zwariował. No, ale, tak, jak powiedziałam, trzeba sobie stwarzać przyjemności.
Kiedyś z tatą byłem to też takie leżanki były właśnie.
Efekty można chyba zaobserwować dopiero po którejś tam sesji. U nas też jest, a może była taka grota połączona z mini tężnią. Hałasujące dzieciaki niestety chyba zepsułyby mi całą przyjemność z takiej wizyty.
Fajny wpis. Też się trochę zrelaksowałem, bo niektórzy to tu potrafią człowieka tak zgnoić że się przez moment zastanawiałem co by było dla mnie lepsze, nałykać się jakichś proszków czy może skoczyć na główkę z dachu pałacu kultury i nauki. No bo po co ja mam żyć, kiedy rozpieprza się największe wartości którym przez lata byłem wierny? D no ale po twoim wpisie już mi przeszło trochę się odprężyłem.