Aktywność fizyczna a nasze zdrowie

Chciałabym tu napisać o swoich przemyśleniach i odnośnie artykułu, który przed chwilą przeczytałam.
Dotyczył on roli aktywności fizycznej w leczeniu i zapobieganiu chorób serca.
Otóż okazało się, że nawet niewielka aktywność fizyczna i nie jest tu mowa o uprawianiu żadnego sportu, była lepsza lub porównywalna z farmakoterapią, jeśli chodziło o leczenie, czy zapobieganie zawał lub udarom.
Myślę sobie, że, tak, jak mówi autor, możnaby zmniejszyć ilość przepisywanych leków dla takich pacjentów. jest to nierealne, bo to nie na rękę przemysłowi farmaceutycznemu.
Ludzie też nie chcą dbać o siebie, bo to kosztuje dużo wysiłku, a to jest mit. Bo, co za problem np. nie używać samochodu, tylko np. przejść się do sklepu, który jest niedaleko.
Za dużo jest też urządzeń ułatwiających życie np. robotów kuchennych, nic nie robi się już siła własnych rąk. Nie ma też na to czasu, ale autor artykułu podpowiada proste rozwiązania.
Co do mnie, to do aktywności fizycznej bardzo się kiedyś zraziłam, a miało to miejsce w III klasie szkoły podstawowej, gdzie zaczęłam uczęszczać na basen.
Zawsze po takich zajęciach byłam chora, na basenie zaś było mi zimno, szybko się męczyłam. Co do szybkiego męczenia się w trakcie wysiłku, zaczęłam to mieć po pewnym incydencie, chyba jakimś zapaleniu oskrzeli, bo, jak byłam mała, chorowałam co 2 tygodnie i co 2 tygodnie dostawałam antybiotyki.
Pamiętam, że zaczęło się od przeziębienia, po którym chyba 2-3 miesiące, utrzymywał mi się bardzo męczący kaszel tak, że się dusiłam.
Potem dostałsm oczywiście antybiotyk i nasza pediatra skierowała mnie do alergologa, bo podejrzewała, że mogą to być początki astmy.
W międzyczasie poszłam z babcią prywatnie do laryngologa, dała jakieś leki, ale nic to nie pomogło. Poszłam do alergologa, tam miałam zrobione testy, które nic konkretnego nie wykazały – jakieś uczulenie na psa i kota. Miałam tam zrobioną też spirometrię, która wykazała małą objętość płuc. Lekarka stwierdziła, że to jednak jeszcze nie astma. Dostałam też skierowanie do neurologa, który dał z kolei skierowanie na EEG. Wyszło tak, że na to badanie nie poszłam.
Dostałam jednak leki od alergologa i to takie, jakie przepisuje się właśnie na astmę – bodajże tilade i serevent.
Brałam te dwa leki przez jakiś czas, ale niewiele to dawało. I tak męczyłam się np. po wejściu po schodach i kaszzlałam.
Dopiero, jak babcia dała mi jakieś zioła – były to zioła od Eligiusza Kozłowskiego na płuca i oskrzela, zaczęłam odkalsływać i kaszel przeszedł.
Została mi jednak ta męczliwość przy większym wysiłku, bóle gardła i w klatce piersiowej, i, co za tym idzie – niechęć do ruchu, który wcześniej sprawiał mi przyjemność.
Doszły również sprawy związane z badaniami profilaktycznymi co do wad postawy, gdzie wyszła mi skolioza i pani pielęgniarka stwierdziła, że się za mało ruszam. To samo mówili lekarze. Prawda była taka, że w klasach 1-3 miałam jeszcze dużo ruchu.
W klasie IV. zaś byłam zwolniona z wuefu, bo pan, który prowadził lekcje nie wyobrażał sobie, jak miałyby wyglądać takie ćwiczenia.
W II semestrze IV. klasy mieliśmy załatwione – ja I Paweł Kiejna, też mój kolega niewidomy, z którym od przedszkola się znamy, zajęcia z gimnastyki korekcyjnej.
Wtedy się ucieszyłam, bo w I semestrze, jak był wuef, siedzieliśmy na świetlicy, a teraz tą godzinkę ruchu jednak mieliśmy.
W V klasie nie chodziłam na WF, ale w VI. klasie miałam zajęcia normalnie. Pan, który prowadził zajęcia, poszedł na urlop zdrowotny. Została tylko pani W., która prowadziła z nim te lekcje i ona nie widziała problemu, żebym chodziła na WF
I uczęszczałam na te zajęcia, co początkowo bardzo mnie icieszyło.
Było jednak zbyt obciążające – po WF’ie byłam bardzo zmęczona, podczas rozgrzewek czułam znane mi bóle w klatce piersiowej i gardła, wszystko mnie bolało. Byłam jednak ambitna i wykonywałam ćwiczenia najlepiej, jak potrafiłam.
Z perspektywy czasu wiem, że wuefistka źle prowadziła i rozgrzewkę, i ćwiczenia – po rozgrzewce miałam zawsze korekcyjną. Powinna robić to interwałowo, a nie, ile bozia da.
Wuefiści jednak tak postępują, niestety. A potem dziwić się, że dzieciom nie chce się ćwiczyć.
Poza tym, żaden ruch nie zrekompensuje tych godzin spędzonych w szkole, potem na innych zajęciach – ja od klasy II gimnazjum do klasy II liceum włącznie, dojeżdżałam do Łodzi do szkoły muzycznej II stopnia. Poza tym dużo też siedziałam nad odrabianiem lekcji. Nie miałam żadnego sprzętu, wzystko pisałam na maszynie, a mama musiała mi dyktować materiały z podręczników, no, bo przecież o książki w brajlu było i nadal jest, bardzo trudno.
A więc, jak to wszystko zrekompensować ruchem, kiedy człowiek nie ma siły po takim nawale zajęć?…
Na studiach – to samo – dużo zajęć, dużo siedzenia.
I – problemy z kręgosłupem, a potem – niemożność wysiedzenia na zajęciach.
Uraz do wysiłku fizycznego uniemożliwiał mi ciągle podjęcie jakiejkolwiek aktywności, bo ja miałam do czynienia tylko z ludźmi, którzy nie potrafili traktować człowieka indywidualnie.
Zmieniło się coś jednak – spotkałam osobę, która wszystko mi wytłumaczyła. Był to masażysta, do którego chodziliśmy. Powiedział, że codziennie też nie można ćwiczyć, że trzeba dać czas organizmowi na regenerację.
Potem też przeczytałam gdzieś, że masa mięśniowa buduje się nie w trakcie wysiłku, ale w przerwach między ćwiczeniami.
Niedawno też dowiedziałam się o ćwiczeniach interwałowych.
Oczywiście nie od razu podjęłam ruch. Musiałam chyba do tego dojrzeć i oduczyć się też złych nawyków – wkładałam zbyt dużo wysiłku w dane ćwiczenia, nie słuchałam swojego ciała.
Tego nauczyli mnie jednak wuefiści, którzy mają manię robienia z ludzi sportowców na siłę. To samo tyczy się rehabilitantów.
Dobrze prowadzony ruch może wiele uczynić dla naszego zdrowia.
Nie trzeba tu uprawiać żadnych sportów, ćwiczyć 5x w tygodniu.
Co do mnie, to dużo wzmocniłam się właśnie w kuchni, trochę ćwiczę na piłce i – staram się dużo chodzić.
Myślę, że ruch musi być dostosowany indywidualnie do osoby, a wtedy poprawiają się rzeczywiście parametry całego organizmu.
Ludzie są albo leniwi, albo mają złe doświadczenia z ruchem i dlatego wiele czasu spędzają w pozycji siedzącej i w pomieszczeniach zamkniętych.
I uważają, że "magiczna tabletka" wszystko rozwiąże.
A tak nie jest.
I potem są choroby, wydatki służby zdrowia na leki, na kosztowne zabiegi.
A wiele chorób możnaby uniknąć poprzez profilaktykę, w którą wchodzi właśnie ruch.
Z drugiej strony obserwujemy obsesję ludzi na punkcie sportu, nadmiernego wysiłku fizycznego, katowania się morderczymi treningami. Wszystko po to, żeby mieć ładną sylwetkę.
I przez takie przetrenowanie lub niewłaściwe trenowanie, też są choroby.
Wszystko powinno być więc zgodne z naszą fizjologią.
Podsumowując – ruch ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie.
Musi być jednak naturalny, wykonywany zgodnie z potrzebami organizmu Można wtedy ograniczyć leki farmakologiczne, a to jest dla naszego zdrowia korzystne..
Poniżej wklejam artyku
Szanowny Czytelniku,
z tej strony Jean-Marc Dupuis. 
Pogoda sprzyja spacerom, więc nie trać okazji, aby podreperować swoje zdrowie. Poniżej przeczytasz, dlaczego to takie WAŻNE, zwłaszcza jeśi masz chore serce lub tętnice. 
British Medical Journal podał, że naukowcy z London School of Economics, z Harvard Pilgrim Health Care Institute w Harvard Medical School oraz ze Stanford University School of Medicine porównali wpływ aktywności fizycznej i wpływ działania leków na poziom śmiertelności w czterech przypadkach. Porównanie dotyczyło profilaktyki wtórnej choroby wieńcowej, rehabilitacji po udarze mózgu, leczenia niewydolności serca i profilaktyki cukrzycy.
Profilaktyka wtórna obejmuje leczenie pacjentów zgłaszających dolegliwości chorobowe i ma na celu nie dopuścić do groźnych skutków choroby.
Naukowcy przeanalizowali wyniki 305 badań randomizowanych z podwójną ślepą próbą, obejmujących 339 274 osoby. Ustalili, że w zakresie profilaktyki wtórnej chorób serca i profilaktyki cukrzycy nie ma żadnej statystycznie istotnej różnicy między efektami aktywności fizycznej a efektami leczenia farmakologicznego.
U pacjentów po udarze mózgu, ćwiczenia fizyczne okazały się bardziej skuteczne niż leki.
W leczeniu niewydolności serca jedynie leki moczopędne były skuteczniejsze od ćwiczeń fizycznych, a także innych rodzajów leczenia1.
W chorobach serca ćwiczenia fizyczne są równie skuteczne lub skuteczniejsze niż leki. To dobra wiadomość dla chorych, ponieważ mogą uniknąć efektów ubocznych farmakoterapii. To także dobra wiadomość dla budżetu służby zdrowia, ponieważ nie będzie konieczności refundowania tych leków, które stały się niepotrzebne.
Być może jednak niektórzy chorzy na serce będą rozczarowani, jeśli wykonywanie ćwiczeń fizycznych wyda im się bardziej uciążliwe niż połknięcie pigułki.
Właśnie tym osobom chciałbym przekazać kilka pokrzepiających słów.
Dobre wiadomości na temat aktywności fizycznej
Mówiąc „aktywność fizyczna”, zwykle wyobrażamy sobie ćwiczenia sportowe wymagające wiele trudu. Przychodzi na myśl bieganie, aż tchu braknie i kłuje w boku. Albo przepłynięcie basenu niezliczoną ilość razy, albo serie pompek. Albo bieganie za piłką, w nocy na sztucznie oświetlonym lokalnym stadionie.

Ale przecież wcale nie musisz tego robić! Znacznie zmniejszysz ryzyko chorób serca i cukrzycy, jeśli pozwolisz swemu ciału robić to… do czego zostało stworzone.

Twoje ciało nie zostało stworzone do tego, aby przez cały dzień siedzieć na fotelu. Jest tak zbudowane, abyś mógł chodzić po łąkach, czuć powiew wiatru na skórze i oślepiające słońce,  zachwycać się szumem strumyka. Pozwala Ci skakać przez kałuże, wdrapywać się na skały, schylać się, aby zerwać kwiaty lub grzyby, nosić wiadro z wodą, rzucić kamień czy zrobić klęk podparty, aby rozpalić ognisko.
Obecny nacisk na „sport” wynika stąd, że wielu z nas od rana do wieczora tylko siedzi lub siedząć, miękko stuka w klawiaturę, a na spacer wyprowadza mysz komputerową.
Żaden wysiłek sportowy nie wystarczy, aby zrekompensować ten zgubny tryb życia, który sprawia, że masa mięśniowa topnieje, kości słabną, a w brzuchu i w tętnicach odkładają się niedobre tłuszcze.
Dlatego warto tak się zorganizować, aby móc regularnie wstawać i korzystać ze wszelkich możliwych okazji, aby poruszać mięśniami, którymi obdarzyła nas matka natura.

O ile to możliwe, spróbuj na przykład: 
• podczas rozmów telefonicznych spacerować;
• do pracy lub na zakupy iść na piechotę;
• samochód parkować na samym końcu parkingu, jak najdalej od drzwi wejściowych;
• postawić drukarkę dość daleko od biurka, aby trzeba było wstawać po wydruki;
• fotel biurowy zastąpić wielką dmuchaną piłką, podobną do piłki używanej do ćwiczeń  pilates.
Jeśli chodzi o mnie, dwa lata temu zdecydowałem się na zakup biurka elektrycznego ze sklepu IKEA. Mogę regulować wysokość do pracy na siedząco lub na stojąco, w zależności od potrzeby i jestem nim zachwycony. Wiele osób, które je u mnie zobaczyło, chciało potem mieć takie samo.
Zdrowia życzę,
Zrzut ekranu 2021-06-9 o 14.49.39

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink