O tym, jak postrzegają nas ludzie widzący

Witam!
Chciałabym dziś podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami na temat tego, jak postrzegają nas ludzie widzący.
Podkreślam jednak, że ktoś inny może mieć zgoła inne zdanie na ten temat, ponieważ, jak wcześniej powiedziałam, są to moje własne spostrzeżenia i polegam tylko na swoim własnym doświadczeniu w tej materii.
Otóż według mnie istnieją 3 grupy ludzi, którzy reprezentują 3 odmienne postawy i zachowania.
Pierwszą grupę stanoeią ci, którzy uważają niewidomych za bohaterów, za kogoś, kto posiada nadprzyrodzone zdolności.
Postawa taka wynika z faktu zetknięcia się z osobami niewidomymi, które są dobrze zrehabilitowane i doskonale sobie radzą w codziennym funkcjonowaniu.
Jednocześnie, może podświadomie, a może i świadomie nie mogą wyobrazić sobie bezwzrokowego funkcjonowania, dlatego też uważają niewidomych za osoby, obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami, jednym słowem – za bohaterów.
W dodatku mierzą ich miarą osób dobrze zrehabilitowanych i porównują z nimi.
Zgodnie z takim myśleniem każdy niewidomy, czy słabo widzący powinien dobrze sobie radzić w życiu społecznym no, może mawet lepiej od widzących, jeśli się tylko da.
A prawda jest taka, że zarówno wśród osób niewidomych, czy tych zupełnie zdrowych, są różni ludzie.
Mogą mieć np. różne sytuacje życiowe (dodatkowe schorzenia, nadopiekuńczy lub nadmiernie dominujący rodzice albo też mają różne cechy charakteru, a, co za tym idzie – różnie mogą radzić sobie ze swoją niepełnosprawnością).
Tak więc takie postrzeganie niewidomych jest bardzo krzywdzące, ponieważ według takiego modelu postrzegania każda z takich osób powinna być samodzielna, mieć przyjaciół, pracę itd. W praktyce jednak wygląda to zupełnie inaczej.
Taki model zakłada więc podział tych osób na dwie kategorie – takich, co im się udało i życiowych nieudaczników.
Trzeba jednak pamiętać, że 80% informacji, czy tego chcemy, czy nie, dociera do nas za pomocą wzroku. bazowanie na 20% informacjach nie jest wcale takie proste – jedni radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej.
Poza tym trzeba wziąść jeszcze pod uwagę to, w jaki sposób dziecko niewidome jest uczone wykorzystywania innych zmysłów – tyflopedagog czy instruktor orientacji, nawet najlepszy, nie nauczy dziecka prawidłowego wykorzystywania pozostałych zmysłów – niestety albo i stety, osoba niewidoma, drogą praktyki, musi sama odkryć w sobie inne postrzeganie, a do tego jest potrzebna duża spostrzegawczość i inteligencja.
Drugą kategorie stanowią ludzie, którzy uważają nas za kosmitów, upośledzonych umysłowo, głuchych.
Po prostu nie wyobrażają sobie, jak można normalnie rozwijać się bez wzroku i utożsamiają go z inteligencją, a nawet ze słuchem.
Wiadomo jednak, że nie jest to prawda.
Tacy ludzie boją się osób niewidomych, nie wiedzą, jak się do nich odezwać. Przykładem może być tu słowo "widzisz", które normalnie jest przecież używane. Jednak osoby, zaliczone przeze mnie umownie do drugiej kategorii boją się go użyć w obecności niewidomego.
Uważają oni ponadto, że człowiek niewidomy nie może się samodzielnie poruszać i, że nie można z nim normalnie porozmawiać. Unikają więc kontaktu z takim człowiekiem.
Wreszcie ostatnia kategoria, która może łączyć w sobie obie postawy, opisane powyżej.
Ci ludzie różnią się jednak większą otwartością, słuchają, co się do nich mówi i, w razie potrzeby chętnie pomagają.
Zapomniałam jeszcze dodać ostatniej kategorii tzw. ludzi idealnych, którzy należą do mniejszości.
Odznaczają się oni dużą empatią, niepełnosprawność nie stanowi dla nich problemu w kontakcie z osobą niewidomą, mają dużą intuicję, wiedzą, jak postępować z taką osobą, są też otwarte na sugestie ze strony wyżej wymienionych.
Oczywiście ta klasyfikacja jestv bardzo dużym uproszczeniem. Tak naprawdę ludzie stanowią najczęściej mieszankę różnych postaw.
Myślę też, że zarówno dla nich, jak i dla nas, nasz wzajemny kontakt może być niekiedy ogromnym wyzwaniem.
Miejmy jednak nadzieję, że sytuacja będzie się poprawiać.
Do tego jest jednak potrzebna dobra wola z obu stron.

6 komentarzy

  1. Dobrze napisałaś.
    Ostatnio zadaję sobie pytanie, które postawił Sławek.
    Ja się chyba obyłam z tzw. innością, co więcej, sama nie lubię być skrojona wg schematu dlatego pewnie łatwiej mi to zaakceptować.
    Zdarza mi się być po tej drugiej stronie i chyba zaczynam rozumieć postawy osób widzących.
    Spotkałam się z człowiekiem chorym na mukowiscydozę takim, któremu zdiagnozowali pół roku życia, z takim, kto maluje stopami.
    Z pewnych powodów zainteresowało mnie zjawisko tetraplegi. i żywo obserwowałam forum dedykowane temu zagadnieniu.
    Sprawna dziewczyna napisała tam, że nie chce tetraplegika, bo dla niej liczy się wygląd fizyczny, bardzo ją shejtowano, a przecież miała do tego prawo.
    Uważam, że nic na siłę, nie każdy musi wszystko akceptować.
    Jeśli czujesz, że nie po drodze CI z upośledzonymi nie pchaj się tam zawodowo.
    My też obserwujemy no nie jeśli coś nam się wydaje inne?
    Co więcej, to od nas również powinna wyjść inicjatywa, nie jesteśmy królami/królewnami, którym trzeba dać, my nie tylko bierzemy.

  2. Na moim blogu, również poruszam ten temat, ale patrząc na zagadnienie z niieco innej strony.

  3. Piszesz o tym jak postrzegają nas widzący. A jak my postrzegamy innych niepełnosprawnych? Tutaj też zależy od poziomu naszej odporności i tolerancji. Osobiście bardzo źle się czuję w towarzystwie osoby głuchej czy upośledzonej intelektualnie.

  4. Dobrze napisane Paulino i przypominam, że czekam na odpowiedź na moją ostatnią wiadomość 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink